piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 8.

*nazajutrz*
Była jedna rzecz, której Louis nienawidził bardziej od przedstawicieli rządu: kolacja z przedstawicielami rządu. Przez cały dzień się do niej szykował, nawet nie miał okazji porozmawiać z Harry'm, poza krótkim przywitaniem podczas śniadania. Ledwo zdążył zjeść tost, gdy został wypchnięty na ostatnią przymiarkę garnituru, musiał upewnić się, czy wszystko jest w porządku, zapoznać się z listą gości i przydzielonymi im miejscami. Był właśnie w trakcie tego ostatniego, gdy do jadalni wkroczyła Eleanor.
-Baron Asker nie przybędzie.-oznajmiła. Baron Asker był jednym jednym z najważniejszych urzędników, co oznaczało, że miejsce tuż obok Louisa,jest wolne.
-Czy mogłabym...-zaczęła Eleanor, ale król jej przerwał:
-Posadź tam Harry'ego.
-Słucham?-dziewczyna uniosła brwi.-Wasza wysokość, nie sądzę, aby to był najlepszy pomysł.
-Dlaczego?-Louis podszedł do stołu i podniósł kartonik z nazwiskiem brakującego gościa. Królewskie krzesło stało na środku stołu, więc pozostawienie wolnego miejsca tuż obok nie wchodziło w grę.
-To... on nie gra żadnej roli w państwie.-wyrzuciła z siebie Eleanor.
-Wyobraź sobie, moja droga,-odparł Louis, odkładając kartonik i podchodząc do drzwi.-że Harry ma na mnie większy wpływ, niż ty i nadęci ministrowie razem wzięci. Jeśli ja chcę, aby siedział obok mnie, będzie siedzieć obok mnie.-oznajmił wychodząc na korytarz. Wspiął się na trzecie piętro we wschodnim skrzydle i zapukał w odpowiednie drzwi. Stłumiony głos oznajmił, że jest otwarte, więc nacisnął klamkę i wszedł. Nie spodziewał się widoku półnagiego Harry'ego. Poczuł, że zasycha mu w gardle, gdy wzrokiem badał idealne mięśnie.
-A gdyby to była jakaś panna?-wydusił. Harry zachichotał.
-Panny nie pukają do moich drzwi.-powiedział.
-Aż dziw bierze.-Louis uniósł brwi, ale nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Harry zbliżył się do niego o krok.
-Nie narzekam.-stwierdził, podchodząc jeszcze bliżej.
-Skąd się wzięła ta blizna?-Louis zmienił temat, przesuwając palcem po różowej kresce poniżej obojczyka Harry'ego.
-Nie uwierzysz, ale zrobił mi ją Niall.-zachichotał Harry, chwytając dłoń Louisa.
-Bolało?
-Tylko trochę.-odparł Loczek  i zapadła długa cisza, podczas której po prostu stali i patrzyli sobie w oczy.
-Przyszedłem z małą prośbą.-powiedział król, studiując wzrokiem twarz przyjaciela.
-Zrobiłbym dla ciebie wszystko, Boo.-stwierdził Harry, a na policzkach szatyna wykwitły rumieńce.
-Przyjdź na kolację. Mamy jedno wolne miejsce.-wydusił mimo niezręcznego wyznania.
-Zgoda.-Harry uśmiechnął się.
-Obiecujesz?-naciskał Louis.
-Obiecuję, Boo.-wyszeptał Harry i przycisnął usta do dłoni króla, którą wciąż trzymał w swojej własnej. Przez sekundę rozkoszował się miękką skórą pod jego wargami, a potem ją puścił.-Idź się szykuj.
Louis zerknął na niego poraz  ostatni i pod wpływem impulsu ucałował różową bliznę na piersi Harry'ego. Kontakt trwał ułamek sekundy, ale wystarczył, żeby Louis spanikował i uciekł z pokoju.
~*~
Louis z uśmiechem witał wchodzących gości, lecz po jego głowie krążył tylko Harry. Król wyklinał na siebie samego i swoją głupotę. Teraz Harry nie przyjdzie. Na pewno teraz szykuje się do wyjazdu, żeby nie oglądać Louisa nigdy więcej. Szatyn automatycznie wyciągnął dłoń, żeby powitać następnego gościa i poczuł znajomy dotyk. Uniósł głowę, spoglądając prosto w zielone oczy.
-Harry!-ucieszył się.-Przyszedłeś!
-Obiecałem.-Harry przesłał mu kojący uśmiech i uścisnął lekko jego dłoń, a następnie stanął tuż za Louisem, rozglądając się wśród urzędników. Więcej niż połowa z nich przynajmniej raz została napadnięta przez Wilka. Cały komizm tej sytuacji polegał na tym, że żaden nie podejrzewał, że Wilk może przebrać się za owcę i dołączyć do stada baranów.
~*~
Kolacja była nudna jak zawsze. Jedynym urozmaiceniem był Harry, siedzący tuż obok Louisa, tak blisko, że poruszał się gwałtowniej króla owiewał jego zapach. Louis był przez to nieco rozkojarzony i musiał poprosić lorda Capmbella o powtórzenie wypowiedzi.
-W tym tygodniu znowu zostałem napadnięty!-powiedział mężczyzna. Louis się spiął. Więc Wilk jest w okolicy, można go złapać, wystarczy tylko... poczuł męską dłoń na swoim kolanie. Harry pochylił się i wyszeptał mu do ucha:
-On wygląda jak pająk.
Louis odetchnął głęboko.
-Wszystko ma takie... długie.-odszepnął z uśmiechem.
-Nie wiem, czy wszystko.-zachichotał Harry, a Louis siłą powstrzymał prychnięcie.
-Harry.-skarcił go, wsuwając dłoń pod stół i ściskając palce przyjaciela. Ten zaśmiał się nisko i wyprostował plecy. Jednak ich palce wciąż się stykały i Louis nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu.

***
Po pierwsze: chciałam was przeprosić, że porzuciłam to ff bez słowa wyjaśnienia.
Mam nadzieję, że rozumiecie... zaczęłam w tym roku liceum, musiałam odnaleźć się w nowej szkole.
Zrozumiem, jeśli już was ono nie interesuje.
Po drugie: jeśli wciąż tu jesteście i chcecie być informowani napiszcie proszę.
Spróbuję nadrobić nieobecność podczas długiego weekendu.

3 komentarze:

  1. Asdfghjskkxbsix *_* Tęskniłam za tym ff :D Rozdział super, taki słodki ^^ Hehe lubie to jak Louis traktuje Elke xD haha pisz szybko następny ;* - Heri

    OdpowiedzUsuń
  2. Hura! Wróciłaś :D
    I to w jakim stylu! Świetny rozdział, pozostaje mi jedynie czekać na następny :)
    @PolishCurls

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww ale slodko<3<3 brak słów w pozytywnym znaczeniu *.*
    czekam z niecierpliwością na kolejny Świetny rozdział ;333
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń